Home » Wydanie 22-2021 » Raport z gospodarstwa » Wśród najlepszych: SAXAGRO s.r.o., SK

Wśród najlepszych

Štefan Ščecina, AGROMAGAZÍN

Południowo-wschodnia Słowacja była niegdyś ostoją przemysłu rolniczego. Jednak przemiany społeczne w 1989 roku doprowadziły do upadku wielu gospodarstw i firm w sektorze rolniczym. Niektórym rolnikom udało się odnieść sukces na rynku i to nawet w porównaniu krajowym, pomimo nierównej konkurencji.

Regularnie wyróżniany

Miejscowi rolnicy byli wówczas zmuszani do transportu swoich produktów, często nawet kilkaset kilometrów, do zakładów przetwórczych. W niektórych przypadkach ceny skupu były niższe nawet o 20 €/t w porównaniu na przykład do zachodniej Słowacji. Obecnie koszty produkcji oraz ceny nawozów, pestycydów, paliwa itp. są prawie takie same w całym kraju.

Jedną z firm, która z powodzeniem przeszła ten czas przemian, jest firma rodziny Szaxon, która jest regularnie nagradzana za swoją pracę w ogólnosłowackich konkursach. W 2019 roku po raz pierwszy zwyciężyli, sporo wyprzedzając rywali, w konkursie Top Agro, podczas którego corocznie ocenia się przedsiębiorstwa rolnicze na podstawie wskaźników ekonomicznych.
Konkurs Top Agro jest prowadzony od 27 lat, a rodzina Szaxon zawsze plasowała się w nim na bardzo wysokiej pozycji. František Szaxon został niedawno wybrany najlepszym menedżerem rolniczym roku na Słowacji. Ceremonia wręczenia nagród została jednak przełożona na wrzesień z powodu pandemii.
Rodzina jest bardzo ważna dla Szaxonów. František Szaxon wielokrotnie podkreśla, że sukces firmy opiera się na tym, że wszyscy pracują razem: on, jego żona Terézia, ich synowie: František, Peter i Tomáš oraz córka Annabella i ich rodziny.
František Szaxon przez całe życie pracował w gospodarstwie rolnym. Początkowo w spółdzielni rolniczej w Zatínie, która ostatecznie zbankrutowała. W wolnym czasie uprawiał warzywa na 42 arach, które potem sprzedawał na targach w północnej Słowacji. Już wtedy dzieci bardzo mu w tym pomagały, dbając o szklarnie. W tym samym czasie ich koledzy szkolni kąpali się na kąpielisku lub na boisku sportowym.

Własne gospodarstwo

W 2002 r. – krótko po upadku spółdzielni rolniczej – rodzina Szaxon rozpoczęła własną działalność gospodarczą. Gospodarstwo z czasem coraz bardziej się rozrastało. Dziś ma 2300 ha gruntów rolnych, z czego 480 ha to trwałe użytki zielone, a 300 ha użytków zielonych należy do rezerwatu przyrody Latorica.
Łąki te, oficjalnie sklasyfikowane jako tereny ekologiczne, dostarczają Szaxonom paszę dla 220 sztuk bydła rasy Limousin. W zeszłym roku było to trudne, bo w maju blisko rzeki Latorica skoszono i sprasowano w bele 120 hektarów siana. Nocą wylała rzeka, w efekcie czego całe siano przez prawie miesiąc leżało w wodzie, bo gdy Latorica wylewa, poziom wód bardzo powoli opada.

Gleby w tym rejonie są z reguły głęboko spulchniane w celu poprawy bilansu wodnego. Niestety, jesienią ubiegłego roku efekty zastosowania tej metody były prawie zerowe: ciężkie gleby nie były już w stanie wchłonąć bardzo dużych ilości opadów, a na wielu polach powstały obszary podmokłe.
Powody do radości miały tylko wiejskie dzieci, które zimą po tych terenach mogły jeździć na łyżwach. Zasadniczo tereny te są łatwiejsze w uprawie w latach suchych, ponieważ ciężkie gleby lepiej zatrzymują wilgoć. Skrajnie suche lata są tu oczywiście również trudne.

Sześć kultur

W ubiegłym roku zbiory w Zatínie były wyjątkowo trudne i opóźnione ze względu na częste deszcze i ogólnie niestabilną pogodę między 8 lipca a 3 sierpnia. Szaxonowie zwykle potrzebują dwóch tygodni na żniwa - z dwoma własnymi kombajnami Claas Lexion i trzema dalszymi od usługodawcy. Plony były zadowalające, zwłaszcza w głównej kulturze pszenicy ozimej 6,15 t/ha na powierzchni 682 ha. Nieco lepsze pola osiągnęły plon 8 t/ha. W regionie przez wiele lat występowały problemy z jakością, ale nie w uprawie pszenicy, która osiągała doskonałe parametry przy zawartości białka od 14% do 15% i glutenu średnio 33%.
Jęczmień jary ogromnie ucierpiał z powodu ulewnych deszczy i burz, dając mniejsze plony i nie spełniając parametrów dla jęczmienia browarnego, w związku z czym 650 ton można było wykorzystać tylko jako jęczmień na paszę. Firma dysponuje trzema budynkami służącymi do przechowywania zboża o łącznej pojemności do 5000 ton zboża.
W przypadku rzepaku plony w ubiegłym roku były znacznie lepsze. Średnia wynosiła 4,17 t/ha na ponad 206 ha. Jeśli nie uwzględnimy dwóch niskoplennych pól, na których od początku występowały problemy z rozwojem roślin, to średni plon wyniósł 4,5 t/ha. A jaki był wynik na 50 najlepszych hektarach? Bardzo przyzwoity – 4,8 ton rzepaku na ha. Szaxonowie świadomie włączyli rzepak do płodozmianu. I nie mają zamiaru rezygnować z niego. Przeciwnie. Zwiększyli areał do ponad 300 hektarów.
František Szaxon wymienia jeszcze jedną ważną zaletę uprawy rzepaku: „Mamy podpisany kontrakt na 650 ton z firmą, która jest bardzo wiarygodna w finansowaniu surowców. 14 dni po odebraniu i obliczeniu rzepaku pieniądze są już na koncie. To istotny aspekt, bo w niektórych przypadkach musimy znacznie dłużej czekać na nasze pieniądze.

Pogoda jako czynnik niepewności

W czerwcu 2019 r. przez tereny wokół Zatína przeszło silne gradobicie, siejąc spustoszenie w kukurydzy, pszenicy, jęczmieniu, słonecznikach i soi. Kukurydza ucierpiała najmocniej; tam też zanotowano największy spadek sprzedaży. Natomiast na nieuszkodzonych i najlepszych powierzchniach plon wyniósł 14,5 t/ha, w związku z czym w tym roku obszar uprawy został zwiększony z 280 ha do ponad 400 ha.
Również soja bardzo dobrze rośnie w okolicach Zatína i jest uprawiana na 150 hektarach. Z kolei uprawa słoneczników została zmniejszona w ostatnich latach. Głównym powodem tego było to, że jeszcze przez wiele lat po uprawie słonecznika w soi nadal wschodzą słoneczniki. Tego problemu nie da się rozwiązać za pomocą pestycydów. Niezwykle trudno jest także pozbyć się ambrozji przy pomocy środków ochrony roślin. Nic też nie wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości chemiczna ochrona roślin stanie się prostsza. Będzie to jeszcze trudniejsze ze względu na ograniczenia dotyczące składników aktywnych, zwłaszcza w przypadku pestycydów ogólnoustrojowych.
Z powodu niesprzyjającej pogody jesienią nie można było zasiać całej pszenicy. Planowano wysiew około 700 hektarów, ostatecznie zasiano o 200 hektarów mniej. W ostatnich latach skuteczne okazało się jesienne zaprawianie zbóż herbicydami, dzięki czemu rośliny lepiej startowały wiosną – bez chwastów. Jednak w ubiegłym roku pogoda pokrzyżowała również i te plany Szaxonów.

Jakość jako czynnik sukcesu

Rodzina Szaxon jest zadowolona ze swojego parku maszynowego, zwłaszcza jeżeli chodzi o jakość i wydajność. Jednak wahania pogody i coraz krótsze okna czasowe na optymalną uprawę zmuszają ich do jednoznaczniejszego sformułowania kultur na niektórych obszarach. Z tego powodu w zeszłym roku zakupiono nowy opryskiwacz HORSCH Leeb z ciągnikiem oraz nowy kombajn Claas Lexion.
Zaraz po żniwach wykonywana jest płytka uprawa ścierniska. Do niedawna firma używała głównie maszyn talerzowych z talerzami ułożonymi w kształcie litery „X”. Zamontowane na niej talerze zachodziły nierówno na siebie, pozostawiając za sobą nierówne pole. W środku rzędu formowało się wzgórze, a po bokach wyżłobienia.
Trzy lata temu firma zainwestowała w HORSCH Joker HD o szerokości roboczej sześciu metrów. František Szaxon junior, rolnik z dyplomem odpowiedzialny za maszyny, jest entuzjastycznie nastawiony do tej maszyny: „Praca z Jokerem jest znacznie lepsza. Nie ma co porównywać jej z wcześniejszą. Używamy go do przygotowania gleby przed siewem, zwłaszcza pod uprawy, które będą wysiewane jesienią”, mówi.

Maszyny HORSCH doskonale wpisują się również w koncepcję uprawy gleby, w której pług nadal odgrywa ważną rolę. Około 50% ziemi jest co roku orana, a Joker służy na przykład do wyrównywania nierównych bruzd, zwłaszcza przed zasiewem rzepaku.

Jedną z najczęściej używanych maszyn w gospodarstwie Szaxon jest Terrano 5 FX, który służy tutaj do przygotowania łoża siewnego. Na ogół pracuje na głębokości roboczej 20 cm, zanim potem na obszarze prawie 700 ha zostanie wysiany główny plon – pszenica. Terrano spisał się znakomicie nawet podczas wyjątkowo wilgotnej jesieni zeszłego roku. Większości maszyn nie można było wówczas wyprowadzić do pracy na pola, ponieważ bardzo szybko się zapychały. 
HORSCH Terrano jest wyposażony w wał SteelDisc ze skrobakami, co gwarantuje doskonałe przejazdy nawet na wilgotnych i lepkich glebach. Bazując na swoim doświadczeniu, Szaxonowie chcieliby zainstalować ten wał również na Jokerze, który obecnie pracuje z  podwójnym wałem RollPack. Ten wał sprawdza się bardzo dobrze, gdy nie jest tak bardzo mokro.

Stabilny wał

Większość rolników nie używa już opryskiwaczy jedynie po to, by pryskać środkami chemicznymi, ale także do nawożenia liści. Wynika to głównie z tego, że w ciągu ostatnich paru lat okresy suszy na wiosnę stały się niemal powszechnym zjawiskiem. Po zastosowaniu nawozu stałego potrzebny jest deszcz, a jeśli susza trwa zbyt długo, to wtedy rośliny nie otrzymają składników odżywczych na czas, a pewna ilość nawozu „rozpływa się” w powietrzu. Szaxonowie starają się zapewnić swoim roślinom wszystko, czego potrzebują i dlatego coraz częściej polegają na nawożeniu dolistnym.

Z tego względu, że muszą opryskiwać i nawozić coraz to większe obszary, dodatkowo do opryskiwacza samojezdnego dokupiono opryskiwacz zaczepiany. Inż. Peter Szaxon wyjaśnia, co zdecydowało o tym, że podjęto właśnie taką decyzję: „Przed zakupem odwiedziliśmy zakład produkcyjny w Niemczech. Mogliśmy na własne oczy przekonać się o profesjonalizmie ich pracy – od prac konstrukcyjnych po montaż maszyny”, wyjaśnia. Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego w zeszłym roku zdecydowano się na zakup nowego HORSCH Leeb 4 AX z 24-metrowym wysięgnikiem. „Dla mnie główną zaletą tego opryskiwacza jest system prowadzenia belki BoomControl. Dopiero niedawno opryskaliśmy pszenicę zasianą jesienią ubiegłego roku, której nie można było odpowiednio przygotować z powodu ulewnego deszczu.
W efekcie tego powierzchnia była dość nierówna. Jednak belka pozostała niezmiennie stabilna na zadanej wysokości. To było tak, jakby opryskiwacz poruszał się po idealnie równej powierzchni” – mówi z zachwytem w głosie inż. Peter Szaxon.

Opryskiwacz wyposażony jest w zbiornik o pojemności 3800 litrów oraz dodatkowy zbiornik o pojemności 200 litrów na wypadek pienienia się cieczy roboczej. Obecnie gospodarstwo bez problemu wykorzystuje całe 4000 litrów.  

A jaka kolejna maszyna z parku maszynowego HORSCHA mogłaby wzbogacić park maszynowy Szaxon? Być może siewnik punktowy Maestro, który wiosną został już przetestowany w tym gospodarstwie.