Home » Wydanie 24-2022 » Raport z gospodarstwa » Zioła ekologiczne w medycynie i kosmetyce: Zoltan Kurunci, RS

Zioła ekologiczne w medycynie i kosmetyce

Region Banat w północnej części Serbii zawsze był znany z uprawy ziół leczniczych. Wraz z bratem Zoltan Kurunci uprawia w sposób ekologiczny m.in. rumianek, miętę i tymianek o wysokiej jakości.

terraHORSCH: Od 2010 roku pracujesz w HORSCH-u jako kierownik sprzedaży na Serbię, Chorwację i Słowenię. Jak wpadłeś na pomysł uprawy ziół?
Zoltan Kurunci:
Jakieś dziesięć lat temu miałem jeszcze około 260 hektarów ziemi. Większość z nich była dzierżawiona od państwa. Początkowo uprawiałem kukurydzę, pszenicę, jęczmień i rzepak. Jednak w pewnym momencie rząd serbski zdecydował się zwrócić ziemię ich dawnym właścicielom w tzw. procesie restytucji. W efekcie miałem coraz mniej ziemi do uprawy, w związku z czym zacząłem zastanawiać się nad pracą, którą mógłbym wykonywać na własnej ziemi o mniejszej powierzchni.
Chciałem wrócić do swoich korzeni i tak wpadłem na pomysł, by zająć się uprawą ziół leczniczych, które spełniałyby wszystkie normy ekologiczne, czyli były całkowicie wolne od pestycydów i nawozów sztucznych. W naszym regionie mamy bardzo dobry klimat do ich hodowli. Już w przeszłości tutejsi rolnicy uprawiali tu zioła lecznicze.
Od 2017 roku mój brat i ja uprawiamy 110-hektarowe gospodarstwo rolne. Zaczynaliśmy od 3 ha ziół, teraz 25 ha objętych jest standardem ekologicznym, a kolejne 10 ha jest w fazie przejściowej. Według europejskich standardów taki proces trwa średnio trzy lata. W tym czasie nie stosuje się już żadnych nawozów mineralnych i środków ochrony roślin, ale nadal nie posiada jeszcze statusu gospodarstwa ekologicznego. Dopiero po upływie trzech lat można ubiegać się o to.

terraHORSCH: W jaki sposób uzyskuje się w Serbii ekologiczny certyfikat jakości?
Zoltan Kurunci:
Istnieje kilka oficjalnie uznanych firm przyznających certyfikaty na uprawę ziół. Na przykład ja współpracuję z oddziałem holenderskiej firmy, która towarzyszy mi lub sprawdza moją pracę tu na miejscu. Najpierw trzeba wypełnić dużo papierów, ponieważ każdy krok musi być udokumentowany. Nawet nasiona muszą być certyfikowane zgodnie z normami ekologicznymi. Ponadto trzeba się określić, jaką metodą uprawia się glebę.
Raz lub dwa razy w roku jesteśmy sprawdzani pod kątem tego, czy te wszystkie wymagania zostały przez nas spełnione. Logicznie rzecz biorąc, nie wolno stosować żadnych chemikaliów ani nawozów mineralnych. Dlatego, aby dostarczyć roślinom odpowiednich składników odżywczych, stosuję małe granulki, które odżywiają bakterie w glebie. Te z kolei odżywiają zioła, przekształcając materię organiczną w środki odżywcze dla roślin.
Granulki te są rozsypywane jesienią, ponieważ gleba musi być lekko wilgotna. Tylko w ten sposób można osiągnąć maksymalną wydajność. Po około dwóch, trzech miesiącach, jeśli spełniło się wszystkie wymagania, otrzymuje się certyfikat. Jednak to nie koniec sprawy. Zawsze powtarzam, że certyfikat to klucz, który otwiera tylko niektóre drzwi.
Jeśli po przeprowadzeniu analizy zostaną znalezione w ziołach pozostałości pestycydów, to nie ma szans na sprzedanie czegokolwiek. Dlatego najpierw sami wykonujemy ich analizę, a następnie wysyłamy próbki do klienta, który również wszystko ponownie sprawdza. Jeśli wszystko jest w porządku, możemy prowadzić sprzedaż zgodnie z normami ekologicznymi.

terraHORSCH: Jakie zioła lecznicze uprawiacie i komu głównie je sprzedajecie?
Zoltan Kurunci:
Uprawiamy między innymi rumianek, miętę, melisę, tymianek i nagietek. Nagietek trafia głównie do firm kosmetycznych, ponieważ stosuje się go do produkcji kremów itp. Poza tym duże jego ilości sprzedajemy klientom, którzy wykorzystują go potem do tworzenia mieszanek herbacianych. Kiedy zaczynałem w 2017 roku, chciałem wtedy głównie wytwarzać olejki eteryczne z uprawianych kultur. Szybko jednak zorientowałem się, że produkowane ilości były zbyt małe na eksport, a w Serbii nie ma na to zbyt dużego rynku zbytu.

terraHORSCH: W międzyczasie zacząłeś również sprzedawać własną herbatę?
Zoltan Kurunci: Tak, jestem z tego bardzo dumny. Na razie sprzedajemy herbatę tylko na krajowym rynku we współpracy z kilkoma sklepami oferującymi produkty ekologiczne. Dostarczamy im między innymi tymianek, melisę, miętę i rumianek w opakowaniach po 20 g, które zaprojektowała moja żona z wielką troską o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Wspaniałą rzeczą jest to, że do przygotowania naparu jednej herbaty potrzeba tylko kilku kwiatów. Jeśli weźmiesz całą łyżeczkę, będzie zbyt mocny.
To dużo mówi o naszej jakości. Z naszych 20 g możesz zaparzyć pięć razy więcej herbat niż z torebek z supermarketu. Na nasze herbaty ziołowe otrzymaliśmy zarówno serbskie, jak i europejskie certyfikaty ekologiczne. Wciąż jesteśmy jeszcze na początku tej drogi, ale mam nadzieję, że będziemy się dalej rozwijać.

terraHORSCH: Jaki jest stan pól i jakich maszyn używacie do uprawy gleby?
Zoltan Kurunci: Nasze gleby można zaliczyć do bardzo trudnych, gdyż zawartość gliny wynosi tu około 40%. To sprawia, że uprawa jest wyzwaniem, bo gleba jest bardzo wrażliwa na wilgoć. Jednak znalazłem na to sposób, ponieważ kiedy zacząłem pracować w HORSCH-u, otworzyły się przede mną nowe możliwości w zakresie uprawy gleby.
Do podstawowej uprawy używam Terrano 3 FX. To obecnie jedna z najważniejszych maszyn w moim gospodarstwie. Posiadam również Joker 3 CT i głębosza. Głębosz jest szczególnie ważny w latach, kiedy pada dużo deszczu. Deszcz mocno zagęszcza glebę. Ze względu na dużą zawartość gliny gleba ulega znacznemu zagęszczeniu i dlatego trzeba zapewnić jej wymianę gazową. Po kilku latach pracy kultywatorem Terrano FX nie ma już niebieskiej warstwy. Niemniej jednak konieczne jest stosowanie głębosza co trzy, cztery lata.

terraHORSCH: Jakie są poszczególne etapy przygotowania gleby?
Zoltan Kurunci:
Przed 2010 rokiem do uprawy używałem tylko jednego pługa. Jednak zajmuje to dużo czasu – uprawa jednego hektara gleby trwa co najmniej dwie godziny lub więcej. Zdecydowanie szybszy jest Terrano 3 FX. Prędkość robocza rzędu 9 km/h to niewątpliwie jedna z głównych zalet tej maszyny. Wiosną najpierw wykonujemy płytki przejazd kultywatorem przygotowującym łoże siewne. Potrzebujemy bardzo dobrej gleby o bardzo drobnej strukturze, ponieważ nasiona ziół leczniczych są bardzo delikatne i drobne. Uprawa kultywatorem Terrano FX zapewnia pożądane warunki.
Niektóre zioła pozostają na polach przez cztery, pięć lub sześć lat bez płodozmianu. W przypadku rumianku co roku następuje zmiana kultury. Zbieramy go z pola pod koniec maja lub na początku czerwca, żeby było wystarczająco dużo czasu na zasianie innych roślin. Po zebraniu kwiatów rumianku nie ma zbyt dużych pozostałości, ponieważ rumianek jest bardzo łatwy w obróbce. Wystarcza jeden przejazd Jokerem 3 CT i gleba jest mniej więcej znowu gotowa pod zasiew.
Przez pierwsze lata używałem do siewu siewnika Express 3 TD – ta maszyna idealnie sprawdza się w naszych warunkach. Za pomocą specjalnego wałka dozującego o poj. 2,8 cm3 udało mi się wysiać 200 g/ha. Szczególnie dobrze rozprowadza się nim niektóre wyjątkowe zioła, takie jak na przykład tymianek. Ekspres jest łatwy do regulacji i dlatego idealnie nadaje się do tego typu ziół. Nasiona umieszczane są w glebie na głębokości około 1 cm. Jest to ważne, ponieważ te uprawy nie będą się dobrze rozwijać, jeśli zasiejesz je zbyt głęboko. Szczególnie w przypadku rumianku istotne jest to, aby wysiewać go na powierzchni, ponieważ jego nasiona są bardzo małe. Potrzebują światła słonecznego do kiełkowania, a także kapilarności, czyli wody od spodu.
Dlatego po przygotowaniu gleby we wrześniu trzeba ją ugnieść. Ze względu na to, że gleba jest u nas bardzo ciężka, zagęszczam ją oponami ciągnika. Nasiona są następnie osadzane w śladzie po oponach, co ochrania je również przed wiatrem. Ponadto w tym miejscu występuje najlepsza kapilarność, ponieważ jest to najniższy punkt ponownej konsolidacji. Próbowałem już wysiewać Pronto, ale tamten siewnik nie tworzył wystarczającego nacisku na glebę.
Od zeszłego roku do siewu używam również Taro 6 SL. Wcześniej przygotowałem glebę za pomocą Jokera 3 CT, jednak szybko zorientowałem się, że jest za duży na powierzchnie naszych pól. Dlatego zamówiłem teraz także siewnik Versa 3 KR. Daje mi to możliwość łatwej zmiany rozstawu rzędów. Dla niektórych naszych kultur potrzebujemy 15 cm, dla innych 30 cm lub 45 cm. Ponadto brona wirnikowa umieszczona przed sekcjami wysiewającymi zapewnia też bardzo drobną, piękną strukturę.
Wysoka jakość naszych produktów to połączenie dobrej gleby, klimatu i odpowiedniego doboru odmian. Gdy jest więcej słońca lub kiedy panują upały, roślina produkuje więcej oleju, aby chronić się przed suszą i słońcem.

terraHORSCH: Co jest największym wyzwaniem w uprawie ziół leczniczych?
Zoltan Kurunci: Największym wyzwaniem w tego typu rolnictwie ekologicznym jest zwalczanie chwastów, ponieważ nie można używać chemikaliów. W przypadku gdy brakuje siły roboczej, nie jest łatwo ręcznie usuwać chwasty. Mamy ten sam problem, co inne kraje. Dlatego na wiosnę stosujemy różne brony chwastownik, takie jak np. Cura. Za ich pomocą wykonuję pierwszą uprawę, a potem co drugi lub trzeci dzień, aby usunąć małe rośliny.
Jeśli jednak pada deszcz, nie możemy wychodzić na pole. Wtedy w przeciągu kilku dni chwasty wyrastają na wysokość od 3 cm do 5 cm. Jeśli mają 5 cm wysokości, zwykle oznacza to, że korzeń jest tak samo głęboko osadzony. Nie da się go już pozbyć za pomocą brony. Wówczas trzeba to robić ręcznie, co zajmuje dużo czasu i wymaga zatrudnienia dodatkowych pracowników. Rumianek wysiewa się zwykle w połowie października, aby rośliny mogły się rozwijać do zimy i aby do tego czasu pojawił się zielony dywan.
Wtedy jest z nim mniej problemów, bo rumianek zaczyna rosnąć wraz z pierwszymi słonecznymi dniami lutego, podczas gdy chwasty jeszcze śpią – zwykle pojawiają się w drugiej połowie marca. Rumianek jest tak silny jako roślina, że łatwo jest się z nim obchodzić.
Poza tym ważne jest również stworzenie pewnego rodzaju strefy buforowej wokół pól z uprawą ekologiczną, aby chronić je, na wypadek gdyby sąsiedzi stosowali chemikalia. Dlatego sadzę krzewy lub krzaki, aby osłaniać moje pola.

terraHORSCH: Z pewnością te krzewy muszą mieć pewną wysokoć, aby zapewnić skuteczną ochronę?
Zoltan Kurunci: Powinny być zdecydowanie wyższe niż uprawiane rośliny. Do tego celu używam między innymi krzewu z Syberii, który może urosnąć w ciągu roku na wysokość około 1,5 metra. Celem jest wyhodowanie tych krzewów do wysokości 2 metrów. Oczywiście łatwiej jest chronić duże pola niż małe. Obecnie posiadam jedno pole o powierzchni 12 ha, a drugie o powierzchni 9 ha.

terraHORSCH: Jak zbierasz zioła?
Zoltan Kurunci: Zbieramy plony za pomocą specjalnego ciągnionego kombajnu. Nagietek jest również częściowo zbierany ręcznie, ponieważ podwaja to jego plony. Zbierając jedynie kombajnem, osiąga się maksymalnie trzy zbiory, gdyż kombajn niszczy małe kwiaty. Z tego powodu te rośliny, które są zbierane ręcznie, wysiewa się w rozstawie rzędów wynoszącym 45 cm, natomiast do zbioru kombajnem ustalamy rozstaw 15 cm. Również z tego powodu Versa jest tak dobrze dostosowana do naszych wymagań, ponieważ możemy wtedy być bardziej elastyczni.

terraHORSCH: Co dzieje się z ziołami po zbiorach? Jak przygotowujecie je do sprzedaży lub wysyłki?
Zoltan Kurunci: To zależy od konkretnej rośliny. Na przykład w przypadku rumianku należy najpierw oddzielić kwiat od pozostałych zielonych części takich jak liście. Następnie kwiaty trafiają do suszarki. W tym przypadku trzeba być bardzo ostrożnym, bo chcemy zachować olejki eteryczne zawarte w roślinie. Dlatego temperatura powietrza podczas suszenia nie może być wyższa niż 42-43 stopnie. U nas proces ten trwa od 8 do 9 godzin. Zwykle czas schnięcia wynosi od 16 do 18 godzin. Jego optymalizacja, czyli skrócenie czasu suszenia, trwała dość długo. Mieliśmy wtedy za sobą wiele nieprzespanych nocy.

terraHORSCH: Co robisz inaczej niż inni?
Zoltan Kurunci: Jeśli chodzi o temperaturę, nie mam na nią wpływu – musi być stała. Zauważyliśmy jednak, że każdy metr sześcienny powietrza pochłania pewną ilość wilgoci. Dlatego wymieniamy powietrze. Jednak nie należy wtłaczać go zbyt dużo, w przeciwnym razie zioła zaczną fruwać. Dzięki temu procesowi do suszarki można wprowadzić dwa i pół raza więcej powietrza, skracając w ten sposób proces suszenia.
Po wysuszeniu rumianek trafia do maszyny, która oddziela główki od szypułek. Następnie jest sortowany ręcznie, gdzie dodatkowo są usuwane wszystkie zbędne elementy. W końcu wszystko trafia do tunelu aerodynamicznego, w którym można oddzielić wagowo kwiaty rumianku. W ten sposób uzyskuje się dwie różne klasy. W trakcie tego procesu niektóre kwiaty tracą pyłek, co moim zdaniem jest najbardziej wartościową częścią tej rośliny. Kiedy parzę sobie herbatę w domu, nie robię jej z kwiatów, ale właśnie z tego pyłku. Niestety za pyłek kwiatowy nie otrzymuje się najlepszej ceny na rynku.
Po zbiorze mięta lub melisa trafiają bezpośrednio do suszarni, po czym liście są oddzielane od łodyg. Łodygi wracają potem na pola jako materia organiczna, a liście trafiają na różnego rodzaju stoły wibracyjne, aby podzielić je na różne frakcje. Postępujemy tak, dlatego że niektórzy nasi klienci chcą większe liście, a inni mniejsze.