Home » Wydanie 23-2021 » Centrum szkoleniowe fitz » HORSCH Live: 2,5 dnia pełnych ekscytujących tematów

HORSCH Live

Pod koniec 2021 roku HORSCH już po raz drugi był gospodarzem cyfrowego wydarzenia, jakim było HORSCH Live. W jego trakcie od 30 listopada do 2 grudnia zapewniono wszystkim uczestnikom urozmaicony program, na który składały się wykłady specjalistyczne, prezentacje maszyn oraz dyskusje panelowe.

Podobnie jak podczas pierwszego wydarzenia również i tym razem HORSCH zaprosił na spotkanie różnych prelegentów z różnych obszarów rolnictwa, z którymi dzielił się aktualnymi informacjami i dyskutował na tematy agronomiczne, a także omawiał nowinki techniczne i aktualne trendy. Również i tym razem uczestnictwo w wydarzeniu było bardzo łatwe dzięki transmisji na żywo prowadzonej przez stronę internetową HORSCHA. Wydarzenie można było również zobaczyć za pośrednictwem różnych kanałów mediów społecznościowych. Spotkanie zainicjowała dyskusja panelowa na temat: „Czy ceny surowców rolnych pójdą w górę za rynkiem surowcowym?”, w której uczestniczyli tacy prelegenci jak: Marlen Wienert (BayWa, kierownik ds. rolnictwa i maszyn), Heinrich von der Deck (konsultant ds. zarządzania rolnictwem), dr Oliver Balkhausen (dyrektor ds. badań ekonomicznych ADM Germany GmbH) i Michael Horsch. Panel dyskusyjny moderował Guido Höner, redaktor naczelny magazynu TopAgrar.

W wielu sektorach ceny obecnie idą w górę. Dotyczy to stali, materiałów budowlanych, drewna, energetyki, a także nawozów i wielu innych produktów. Ceny nadal będą rosły ze względu na zmniejszanie się ilości tych surowców. Wzrastają również ceny zbóż, rzepaku i cukru. Jakie są przyczyny tych zmian? Czy to tylko efekt mydlanej bańki rynkowej czy też stoimy w obliczu daleko idącego niedoboru zasobów i żywności? W trakcie dyskusji pytano również o ocenę obecnego stanu przechowywania zbiorów oraz o to, jaki wpływ na obecną sytuację ma klimat.
Dr Balkhausen twierdził, że jednym z czynników, które spowodowały wąskie gardła produkcyjne w prawie wszystkich obszarach z wyjątkiem produkcji rolnej, jest zamykanie fabryk, zwłaszcza w Azji Południowo-Wschodniej i Chinach. Doprowadziło to do poważnych problemów produkcyjnych na całym świecie z powodu braku dostępu do niektórych części. Nie są to jednak tylko negatywne konsekwencje pandemii. Wraz z rosnącymi, lokalnymi ekstremami pogodowymi również klimat odpowiada za zmienne plony, a to powoduje, że rosną ceny.

Rzepak jako roślina pieniężna

Drugiego dnia podczas HORSCH Live poruszono m.in. temat rzepaku jako rośliny generującej zyski finansowe. Zastanawiano się nad tym, dlaczego w wielu miejscach plony rzepaku zawiodły w wielu miejscach i co można zrobić, by je ustabilizować w 2022 roku. Jest to niezwykle ważne, ponieważ rzepak zajmuje centralną pozycję w płodozmianie w wielu gospodarstwach. Ze względów ekonomicznych w niektórych regionach Europy Środkowej ustawiano go coraz gęściej w płodozmianie, co utrudniało jego pomyślną uprawę. Ponadto opłacalna uprawa rzepaku staje się dziś coraz trudniejsza ze względu na eliminację różnych składników środków ochrony roślin. Rzepak jest ważnym ogniwem płodozmianu, który w wielu gospodarstwach był dotąd ekonomicznie bardzo opłacalny. Patrząc na ubiegły rok, w czasie którego rolnicy pod koniec sezonu w wielu regionach zwozili z pól bardzo niskie, wywołujące rozczarowanie plony, pojawia się naturalnie pytanie, jak będą wyglądały kolejne zbiory w 2022 r. i co można zrobić, aby ponownie zwiększyć plony.

Na te i inne pytania odpowiedział podczas swojego wykładu Ferenc Kornis z N.U. Agrar GmbH, wyjaśniając, że rzepak, który do tej uważany był za „roślinę pieniężną”, stał się obecnie raczej „niechcianym i problemowym” dzieckiem. W tym roku w harmonijnym rozwoju przeszkodziły mu: z jednej strony pogoda, a z drugiej problem szkodników w rzepaku, takich jak pchełki zwinne czy ryjkowce, a także choroby płodozmianu, takie jak kiła kapusty czy sklerotynia. Późne przymrozki, deszcze i intensywne upały również negatywnie wpłynęły na rzepak. Do tego doszedł brak składników odżywczych.
„Porównując krajowe statystyki, okazało się, że na regionach istotnych dla uprawy rzepaku plony były o około 10% mniejsze”, powiedział Kornis. „Zdarzały się nawet regiony, w których zebrano mniej niż 3 tony rzepaku. Rzepak może dużo zrekompensować, jeśli na początku ma mniej roślin (25-40 roślin/m2). Ta zdolność do kompensacji wynika z gęstości ziarna i masie tysiąca ziaren (MTZ). Na obszarach dobrych dla uprawy rzepaku poziom plonu przy masie tysiąca ziaren o wadze 6 g i 110 000 Kö/m2 wynosi około 6 t rzepaku. Jednak takie czynniki zewnętrzne jak ekstremalne zjawiska pogodowe, problemy ze szkodnikami lub niedobory składników odżywczych utrudniają osiągnięcie założonych wcześniej plonów. Kiedy jest bardzo gorąco, to jest temperatury utrzymują się na poziomie powyżej 35oC, tak jak w tym roku, rzepak zamyka się, a wtedy ziarna są bardzo małe o niskiej MTZ. Sytuacja jest podobna, gdy jest mokro: wówczas giną drobne korzenie. Ma to również wpływ na MTZ i ogólną gęstość ziarna. Kolejną rzeczą, której często się nie docenia, jest światło”, tłumaczył Kornis. Jeśli jest za mało światła w okresie kwitnienia rzepaku, wytwarza się za mało pyłku, wynikiem czego jest słabe zapylenie.
„Warunki siewu jesienią 2020/2021 były naprawdę dobre. Październik był wilgotny i mokry, zaś listopad suchy i łagodny. W większości regionów korzenie były dobrze rozwinięte. Problem w tym, że grudzień był nadal dość łagodny, w efekcie czego rzepak dalej rósł. Jest to co prawda zaleta przy późnym siewie, ale wada przy wczesnym, ponieważ jeśli rzepak nadal rośnie, to wówczas wciąż potrzebuje składników odżywczych. W regionach, w których już wcześniej brakowało azotu, wiosną nie było go wcale. W takiej sytuacji rzepak powoli staje się fioletowy. Kiedy tak się dzieje, zwłaszcza od etapu ośmiu liści, wiadomo, że rzepak głoduje i wcześnie traci pączki” – wyjaśniał Kornis.
Deszcz podczas tegorocznego kwitnienia rzepaku sprzyjał rozwojowi choroby grzybowej – zgniliźnie twardzikowej. Zderzenie bardzo chłodnych dni (poniżej 10°C) z bardzo upalnymi (powyżej 34°C), które nastąpiły wkrótce potem, skutkowało słabym przechowywaniem ziarna i ostatecznie niską MTZ. Do tego momentu łany były pięknie zielone i „tłuste”. Potem wraz z pojawieniem się nagłych upałów wszystko pożółkło. Aby zapewnić sobie plony rzepaku w przyszłym roku, należy zapobiegać dalszemu zmniejszaniu się pąków, pędów i strąków. Trzeba również prawidłowo i w odpowiednim czasie zwalczać choroby lub szkodniki oraz zapewnić jej dostawę składników pokarmowych pomimo obecnych wysokich cen azotu.
Jednocześnie Kornis zalecał ustawienie na wiosnę żółtych naczyń w odpowiednich miejscach, aby móc odpowiednio wcześnie reagować na inwazję ryjkowców – w przypadku chowaczy czterozębnych należy je rozmieścić na skraju pola w pobliżu żywopłotów i obrzeży lasu, zaś w przypadku chowacza brukwiaczka na sąsiednich zeszłorocznych polach rzepakowych i w ich sąsiedztwie.
Aby w przyszłości przeciwdziałać pchłom, należy wysiewać wcześniej i rzadziej, ponieważ największe szkody w tym przypadku nie są skutkiem uszkodzenia liści, ale konsekwencją złożenia w nich jaj.„Jeśli ma się silniejszą roślinę z grubszą łodygą liściową, znajdująca się w niej larwa je dłużej i mniej wnika w łodygę rzepaku. Duża roślina może znieść więcej larw i mimo tego dobrze kompensować ubytki, a ostatecznie pomimo tego przynosić plony. Natomiast cienka, zasiana późno, roślina nie ma prawie żadnych rezerw i pchła ziemna zwyczajnie przegryza się przez nią. W takim przypadku wystarczy jedna lub dwie larwy” – dodał tytułem wyjaśnienia Kornis.
Analiza roślin to dobry sposób na to, by odpowiednio wcześnie zidentyfikować niedobory składników odżywczych. Najlepiej zrobić to jesienią. Dzięki temu można wystarczająco wcześnie rozpoznać, gdzie są problemy. Niezbędne w roślinie/ Roślinie niezbędne są pierwiastki śladowe, takie jak molibden, aby mogła dobrze spożytkować azot. W przypadku ich braku spada również wydajność azotu. Dlatego zasadne jest regularne analizowanie zaopatrzenia w mikroelementy w łanach.
Ważne jest także to, aby rzepak nie głodował. Na pytanie jednego z uczestników, jak rozpoznać prawidłową dawkę startową, Kornis odpowiedział: „Jeżeli rzepak wcześnie zaczyna być fioletowy lub najstarsze liście są już żółte, to wiesz, że w tym przypadku nastąpiło przemieszczanie się azotu. Wówczas, w zależności od lokalizacji, można podać dużą dawkę N, tj. 100 kg azotu na hektar, aby rzepak już nie głodował. Wcześnie wysiany rzepak musi też być wcześniej wspierany, a tym samym wcześniej potrzebuje azotu”.

Cele hodowli w przyszłości

Również wykład dra Huberta Kempfa (SECOBRA GmbH) dostarczył ciekawych spostrzeżeń na temat „Wyzwań przyszłości w hodowli pszenicy”. Główne pytanie, jakie mu zadawano, dotyczyło kierunku rozwoju hodowli pszenicy w 2022 roku, tak aby w 2030 roku móc być up to date. Jak zauważył dr Kempf, cele hodowlane roślin to bardzo długotrwały proces. Począwszy od krzyżowania odmian przez sporządzenie selekcji zmiennych, aż do testu wartości i zatwierdzenia odmiany mija od 10 do 14 lat. Podejmując się hodowli pszenicy, w sposób szczególny trzeba nastawić się na wyzwania i problemy związane z redukcją środków ochrony roślin i nawozów oraz na suchsze i cieplejsze okresy wegetacyjne spowodowane zmianami klimatycznymi (stres upałów i suszy) i na wzrost rolnictwa ekologicznego. Istnieją już pewne rozwiązania znajdujące się obecnie w stadium początkowym, a dotyczące hodowli odpornościowych, jakości ekologicznej i odmian bardziej tolerancyjnych na stres cieplny i susze. Aby móc zaprezentować rozwiązania i odmiany dostępne w 2030 roku, trzeba zacząć myśleć o tym już dziś. Rozwój społeczny i polityczny, a także zmiany klimatyczne zdeterminowały cele hodowlane na przyszłość.

Aby w ogóle móc produkować nowe odmiany zbóż, należy spełnić pewne podstawowe, ważne założenia. Wśród nich dr Kemp wymienił m.in. wystarczającą zmienność puli genowej poszczególnych gatunków. Nie każda korzyść hodowlana jest opłacalna dla rolnika. Niektóre cele można realizować taniej zarówno technicznie jak i uprawowo. Producenci nasion starają się przede wszystkim zapewnić stabilność plonów oraz dostosowanie się do zmian klimatycznych w obrębie materiału odmianowego. Można to osiągnąć poprzez kilkuletnią selekcję w różnych lokalizacjach i w różnych regionach klimatycznych. Są to warunki wstępne, które trzeba spełnić, aby móc oferować rolnictwu odmiany przystosowane do regionalnych potrzeb. Szczególne sukcesy gwarantuje hodowla odpornościowa. W tej kwestii niektóre odmiany wykazują dobrą odporność na choroby, np. odmiana „Kastell”. W doświadczeniach prowadzonych z wariantami niepoddanymi i poddanymi obróbce zauważono, że nie spowodowało to prawie żadnych różnic w plonach. „Bez regulatorów wzrostu i fungicydów w zeszłym roku wymłóciliśmy średnio ponad 100 dt/ha we wszystkich testach. Dla mnie to naprawdę wielki sukces w tworzeniu nowych, bardziej odpornych odmian w hodowli odpornościowej” – powiedział Kempf. W celu ograniczenia ilości nawozów jednym z rozwiązań może być tworzenie odmian zwiększających ilość azotu w glebie lub skupienie się na odmianach o wysokiej jakości białka. Tutaj jednak należy zauważyć, że wysoka jakość skutkuje niższym plonem ziarna, co rynek musiałby zrekompensować”, dodał Kempf. W Niemczech istnieje obecnie 18 programów tworzenia odmian pszenicy ozimej. Większość z nich prowadzona jest przez hodowców odmian średniej wielkości. Dr Kempf podkreślił w tym miejscu swojego wystąpienia, że praca ta zapewnia wystarczającą ilość nowego materiału odmianowego i nadaje się na różne pola i możliwa jest to zastosowania w różnych warunkach.

Mikroorganizmy w rolnictwie

Mikroorganizmy odgrywają również ważną rolę w rolnictwie. Ale nie tylko. Są one także podstawą wszelkiego życia na ziemi. Każda żywa istota: człowiek, zwierzę czy roślina ma swój mikrobiom. Nie ma miejsca na świecie, w którym nie można by znaleźć mikroorganizmów, występują one również w ekstremalnych regionach i środowiskach, takich jak np. gorące źródła. Mikroorganizmy znajdują się nawet tam, gdzie nie ma innych form życia.

Mikroorganizmy to nie tylko bakterie czy grzyby. Należą do nich również glony albo – jak wyjaśnia to prof. Michael Schloter, „Wszystko, co jest mniejsze niż 50 mikrometrów i nie można tego zobaczyć gołym okiem”. W jednym gramie gleby żyje więcej mikroorganizmów niż obecnie jest ludzi na ziemi. W swoim wykładzie Schloter wykazał także, jak duże znaczenie ma mikrobiom glebowy dla jakości roślin i zdrowia człowieka, zaznaczając przy tym, że w glebie organizmy te są bardzo ważne dla jej jakości. Zwłaszcza w rolnictwie pełnią one bardzo ważną funkcję, np. poprzez mobilizację składników odżywczych, magazynowanie węgla, rozkład substancji toksycznych czy utrzymanie jakości wód gruntowych. Ponadto mikroorganizmy wytwarzają substancje, które działają jak swojego rodzaju klej, zapobiegając występowaniu erozji. Jednakże na te najmniejsze organizmy wpływa sposób, w jaki na co dzień żyjemy i jak uprawiamy glebę. Jednym z problemów jest utrata różnorodności mikrobiomów na całym świecie. Tego stanu nie da się już zregenerować. Straty te są spowodowane przede wszystkim nadmiernym stosowaniem nawozów, a także monokulturami, środkami ochrony roślin i niektórymi rodzajami hodowli zwierząt. Dla człowieka oznacza to utratę różnorodności oraz obniżenie jakość pracy ekosystemów glebowych. „W hodowli nowych odmian próbowano zoptymalizować jedynie genom rośliny, ale zapomniano o mikroorganizmach, z którymi roślina jest ściśle powiązana. Doprowadziło to do utraty funkcjonalności gleby. Dlatego dzisiaj musimy używać tak dużo nawozu” – wyjaśniał Schloter. „Teraz, gdy problem został rozpoznany, podejmowane są wysiłki, by ustabilizować mikrobiom korzenia w taki sposób, aby przywrócić mu jego funkcjonalność. Jeśli chce się ponownie uzyskać więcej biomasy mikrobiologicznej i większą różnorodność bakterii, należy między innymi zregenerować zasoby węgla w glebie. 
Prowadzi to do zwiększenia zdolności adaptacji rośliny do warunków, stabilności i odporności pól. Przydatne może być również pobranie mikrobiomu z nasion i przeniesienie go z jednego regionu na drugi. Utrzymanie mikrobiomu kosztuje roślinę sporo energii. Z czasem jednak staje się ona „leniwa”.
Jeśli roślina nie ma optymalnych warunków, biom automatycznie ponownie bardziej się różnicuje, ponieważ roślina tworzy wydzieliny, aby nakarmić mikroorganizmy. Dla porównania możemy spojrzeć na obszar, na którym jest dużo burz i wichur. Tutaj ludzie budują domy o bardziej stabilnych ścianach niż w regionach, w których wichury są rzadkością” – dodał Schloter. Również mikrobiom człowieka – podobnie jak rośliny – znajduje się pod silnym wpływem środowiska. W swoim wystąpieniu Schloter wspominał również o koncepcji „jednego zdrowia” (One-Health-Konzept), w myśl której zdrowa osoba żyje w zdrowym środowisku. Zdrowie ludzi, zwierząt i środowiska jest ze sobą nierozerwalnie związane. Jeśli środowisko nie jest chronione, może powstać więcej chorobotwórczych mikroorganizmów wywołujących choroby u ludzi, zwierząt i roślin. W ciągu ostatnich 40 lat odnotowano wzrost zachorowań na choroby zakaźne, ponieważ patogeny mogą lepiej się bronić dzięki zmniejszeniu liczby najmniejszych organizmów w środowisku. W takim przypadku duża różnorodność mikrobiomu może również pełnić funkcję ochronną przed patogenami, dlatego tak ważne jest zachowanie wielu różnych mikroorganizmów. Jeśli jakość gleby jest zła, cierpi na tym również zdrowie człowieka. Istnieje więc negatywne sprzężenie zwrotne między zdrowiem człowieka a jakością gleby. „Musimy spróbować wrócić do dawnego pozytywnego rozwoju. Możemy tego dokonać, ponownie dopuszczając do głosu naturę, przyrodę, przyznając im więcej praw – zarówno na obszarach wiejskich, jak i miejskich. W rolnictwie musimy stosować takie maszyny, które pozwolą na to, byśmy mogli ponownie stworzyć większą różnorodność mikroorganizmów, dzięki czemu powstaną zdrowe gleby, a co za tym idzie także zdrowe rośliny, a w konsekwencji zdrowsze życie” – podkreślał Schloter.

Nowe założenia służące technicznemu ograniczeniu środków ochrony upraw

Prawne warunki ramowe coraz bardziej ograniczają stosowanie środków ochrony roślin. Aby osiągnąć wytyczone cele w zakresie ich redukcji, które zostały określone w nowej umowie koalicyjnej (dotyczy ona nowych wyborów w Niemczech), a jednocześnie nadal uzyskiwać dobre plony, potrzebne jest nowe podejście techniczne i rolnicze. To zagadnienie poruszył prof. dr Bernhard Bauer (HSWT Triesdorf), rozpoczynając swoje wystąpienie od pytania: „Jakie są nowe założenia i idee, aby ograniczyć technicznie środki ochrony roślin?”. Był to zarazem tytuł jego wykładu.

Jego zdaniem niezwykle ważne jest przełożenie tych rozwiązań na codzienną praktykę. Sedno leży w możliwości ich zastosowania. Co zatem można zrobić? Które produkty są możliwe do wdrożenia? W jakim kierunku należy je dalej rozwijać? Rozwiązań w tym przypadku należy szukać we wprowadzaniu zamienników, np. w zamianie chemicznej ochrony roślin na mechaniczną. W ten sposób herbicydy mogą zostać zastąpione przez intensywniejsze pielenie i bronowanie chwastownikiem. „Inną możliwością może być rozszerzenie płodozmianu. Inne podejścia wspierają ideę redukcji środków ochrony roślin za pomocą maszyn. Optymalizując technologię aplikacji, można poprawić wiązanie się cząsteczek, penetrację łanu lub zraszanie. Jednak technologia aplikacji nie zawsze może być wykorzystana do optymalizacji dawek aplikacji dla każdego środka ochrony roślin. Metody takie jak modele porażenia roślin lub dane pogodowe mogą również służyć jako wsparcie w podejmowaniu decyzji w celu na przykład bardziej optymalnego ukierunkowywania oprysku, po to by zastosować jak najbardziej adekwatny czasowo i zoptymalizowany ilościowo oprysk. Obecnie trwają prace nad zupełnie nową koncepcją stosowania fungicydów. Ideą w tym przypadku jest na przykład zaprzestanie postrzegania pszenicy ozimej jako kultury obszarowej i traktowanie jej jako kultury przestrzennej. Tworzone są też dodatkowe rzędy. W tym przypadku specjalne dysze zanurzają się między rzędami i aplikują środki ochrony roślin „z boku”. Zaletą w tym podejściu może być to, że podczas aplikacji można łatwiej i bezpieczniej dotrzeć również do niższych obszarów rośliny. W zakładzie w Triesdorfie przeprowadzane są obecnie wstępne testy nad takim rozwiązaniem”, wyjaśniał Bauer. Prof. Bauer zwrócił również uwagę na ogromny potencjał tkwiący w możliwości modulacji szerokości impulsu PWM (ang. Pulse-Width Modulation). W tym przypadku każda dysza na belce opryskiwacza może otwierać się i zamykać kilka razy na sekundę. Jeśli stosunek czasu zamknięcia do otwarcia dyszy wynosi 50%, wypryskana zostaje połowa ilości środka ochrony roślin. Wielką zaletę widzi on także w możliwości niemal niezależnego sterowania spektrum kropli i dawkami oprysku. „Czasami potrzebujemy niewiele wody, ale za to drobniutkie krople. Coś takiego można stosunkowo łatwo zrealizować przy pomocy systemu PWM, a nawet stosować jako lokalną aplikację cieczy roboczej na polu”, wyjaśniał prof. dr hab. Bauer. Na pewno w tych metodach tkwi jeszcze większy potencjał rozwojowy. Dotyczy on między innymi kwestii sposobu patrzenia na swój łan jako na kulturę przestrzenną lub powierzchniową. Wiąże się też z właściwym wykorzystaniem wszystkich dostępnych rozwiązań technicznych oraz z ich dalszym rozwojem. Niemniej jednak obecny stan rzeczy dowodzi również tego, że istnieją metody, które pokazują, jak można osiągnąć określone cele bez konieczności stwierdzania, że niektóre formy aplikacji nie są już możliwe.

Kamery w ochronie upraw

Podczas dyskusji panelowej moderowanej przez Michaela Brauna Theodor Leeb (HORSCH LEEB Application Systems GmbH) poruszył temat systemów kamer w ochronie roślin. Razem z dr. Jensem Königiem (Robert Bosch GmbH, dział Smart Agriculture), prof. dr. Bernhardem Bauerem (HSWT Triesdorf) i dr. Robinem Minkiem (współzałożycielem i dyrektorem zarządzającym SAM-DIMENSION.com) zastanawiał się nad tym, czy kamery zastąpią w ochronie upraw ludzkie oko oraz czy swoimi algorytmami wykrywania wspierają zintegrowaną ochronę upraw i czy z tej technologii wynika znaczny potencjał oszczędności w ochronie upraw. Podsumowując tę debatę, uogólniając, można powiedzieć, że kamery z algorytmami będą w przyszłości wspierać ludzkie oko w ochronie upraw. Obecnie jednak to rolnik nadal jest najważniejszy przy podejmowaniu decyzji, ponieważ nawet najlepsze techniki oparte na kamerze mogą służyć tylko jako wsparcie dla niego w jego decyzjach agronomicznych.

Przy korzystaniu z kamer ważne jest również, aby mogły one odbierać obraz. Tym samym wyklucza to na przykład stosowanie środków herbicydowych przedwschodowych, ponieważ niewidoczne jeszcze chwasty nie mogą korzystać z zabiegów wspieranych optycznie. Prof. Bauer dostrzega potencjał oszczędności, przede wszystkim w przypadku nalistnych środków aktywnych lub w zwalczaniu problematycznych chwastów. Mechaniczna ochrona roślin z rozpoznawaniem rzędów za pomocą kamery przyczynia się również do zmniejszenia środków ochrony roślin dzięki zastąpieniu herbicydów. Także w przypadku infekcji grzybiczych kamery pomagają w rozpoznawaniu objawów, umożliwiając tym samym odpowiednie reagowanie za pomocą środków grzybobójczych na porażone części łanu.
„Z technicznego punktu widzenia potrzebne jest bardzo precyzyjne prowadzenie belki”, tłumaczył Theodor Leeb. Jest to konieczne do rzędowego oprysku wspieranego pracą kamer oraz w przypadku oprysku punktowego (spot spraying). W przeciwnym wypadku metoda ta nie zadziała, ponieważ dysze lub punkt (spot) muszą być umieszczone dokładnie nad rzędami upraw lub chwastami.
Czytając wywiad zatytułowany: „Wykrywanie pojedynczych roślin – systemy kamer z przyszłością?” (zob. s. 28), a przeprowadzony z Theodorem Leebem można dowiedzieć się więcej o różnych zastosowaniach systemów kamer.
Więcej informacji na temat HORSCH Live można znaleźć, korzystając z kodu QR lub bezpośrednio na naszej stronie: www.horsch.com/live.